Markets
Kampanie wyborcze

Oczekuje się, że boty (programy komputerowe o różnym stopniu zaawansowania, które publikują treści online z fałszywą ludzką tożsamością) i trolle (zwykle nisko opłacani pracownicy lub wolontariusze, którzy działają wg dokładnie określonych skryptów) będą wykorzystywane na bezprecedensową skalę w czasie wyborów parlamentarnych w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku.
Dlaczego? Ponieważ nasze mózgi są zaprogramowane przez tysiąclecia ewolucji, aby wierzyć w rzeczy, które wielu (pozornie) niezwiązanych ze sobą obserwatorów mówi nam, że są prawdziwe. Tymczasem boty są niezwykle opłacalne: narastający koszt każdego dodatkowego bota jest praktycznie równy zeru. Nawet przy ograniczonym lub zerowym wykorzystaniu ludzi, duża liczba botów może zostać wykorzystana do kreowania opinii publicznej na temat takich kwestii, jak nieuchronność zwycięstwa konkretnego kandydata – lub do wymyślenia, a następnie potwierdzenia „faktu”.
Dezinformacja

„Dezinformacja” może być obecnie najczęściej nadużywanym i źle rozumianym pojęciem w języku polskim i nie tylko. Nawet słowniki nie nadążają jeszcze za prawdziwym znaczeniem tego terminu.
Gdy ktoś mówi, że został „wprowadzony w błąd” na określony temat, ma na myśli to, że otrzymał nieprawidłowe informacje. Nie wiemy, dlaczego i w jaki sposób został źle poinformowany. Być może informacje, które otrzymał, były po prostu nieaktualne lub były wynikiem nieporozumienia itp. A może był to po prostu „fake news”, czyli informacja, która niezależnie od motywacji jest w dużej mierze lub całkowicie zmyślona.
Jednak nikt nie twierdzi, że został „zdezinformowany”. Dzieje się tak, gdyż prawdziwa dezinformacja nie jest pojedynczym faktem ani narracją. W praktyce stosowanej przez poważne podmioty dezinformacja nie dotyczy pojedynczej wiadomości lub informacji, ale raczej skoordynowanej, ciągłej kampanii składającej się z różnych informacji, tak aby wpłynąć na grupę docelową w określonym czasie – na przykład w czasie wojny czy kampanii wyborczej.